niedziela, 29 grudnia 2013

M' : Decyzja cz.2

Tej nocy nic mi się nie śniło. Być może, dlatego, że nic w porównaniu, z tym dniem, nie mogło być gorsze. Jak co dzień rano, wstałam, wzięłam szybki prysznic. Cały czas myślałam o Zaynie. Wszystko do tej pory, było powiązane z nim. Wszystko, co było do tej pory, miało się zmienić. Zdawałam sobie sprawę, że bardzo go tym zaskoczyłam no i, że to go zabolało, ale on też mnie skrzywdził. Tłumaczyłam sobie, że Zayn jest silnym chłopakiem. Dojdzie do siebie, zapomni o sprawie i wszystko będzie dobrze. Na śniadanie miałam zjeść tradycyjnie płatki mlecznie, jednak, gdy zeszłam na dół i zobaczyłam cudowny humor mojej mamy, odechciało mi się jeść. Nie czułam się w stanie. Charlie kręciła się robiąc jakieś ciasto. Serio mamo ? Tak wcześnie, a ty już w pracy ?
Moja mama prowadziła własną kawiarenkę, połączoną z piekarnią i sprzedawała tam własne wypieki. Kochała to robić i wychodziło jej to znakomicie, jednak sądziłam, że wstawanie o 6:00, żeby zrobić Rafaello, to przesada. Westchnęłam głośno i dosłownie modliłam się, by nie poznała po mnie niczego.
- Dzień Dobry, Charlotte. – przywitałam ją buziakiem w policzek.
- Hej Snook. Jak się spało ? – spytała rozpromieniona.
Naprawdę zazdrościłam jej pozytywnego nastawienia na ten dzień.
- Dobrze. – skłamałam, jednak wyszło mi to dosyć przekonująco, by uwierzyła. – Dziękuje, że pytasz. – dodałam.
- Masz jakieś plany na weekend ? A po szkole ?
Od kiedy ona się tak interesuje moim życiem ?!
- Nie, a czemu…
- Myślałam, że spotkasz się z Zaynem. No nic… - spojrzała na mnie. - …Coś się stało ? Znów się pokłóciliście ? Soph ! – była aż za bardzo spostrzegawcza.
- Nie, to znaczy… tak… - przyznałam. – Wiesz, Charl… rozstaliśmy się. – założyłam kosmyk włosów za ucho i przygryzłam wargę.
- Co on Ci znów zrobił, Snook ?... Wiesz, że ja i Dav…
- Mamo, nic mi nie zrobił. – zaprzeczyłam od razu. Tak naprawdę nigdy nie przepadała za Zaynem, bo uważała, że z takimi jak on wiążą się same problemy. W przeciwieństwie do Dawida, bo Zay i mój ojczym naprawdę się zakolegowali.– To z mojej winy. – dodałam. – Naprawdę nie chcę o tym rozmawiać. Zjesz coś ? – zmieniłam temat, zaglądając do szafki z sokiem.
- Już jadłam. Oooo… - spojrzała na zegarek. – Spóźnisz się. Lepiej idź już do szkoły, Kochanie. – pocałowała mnie w czoło i pozwoliła odejść.
Do szkoły wyjechałam 5 minut później. Miałam nadzieję, że gdzieś po drodze go nie spotkam i ku mojej uciesze parking zastałam praktycznie pusty. Bałam się, że gdy Go spotkam, znów się rozkleję. Po drodze do liceum powtarzałam sobie ‘będę dzielna’. Weszłam powoli do szkoły, do klasy, zajęłam swoje miejsce w ławce, którą dzieliłam właśnie z nim. Cieszyłam się, że jeszcze go nie było, ale z drugiej strony, naprawdę chciałam go zobaczyć, bo… tak. Tęskniłam. ‘Może jednak go nie będzie ?’ myślałam z nadzieją, jednak w tej samej chwili w drzwiach pojawił się… On – teraz już tylko mój kolega.
- Hej Soph ! –podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek. Chyba tak mogliśmy się witać, prawda ?... – Przemyślałaś…
- Nie. – przerwałam mu cicho, jednak zamilkł. – Mówiłam, że nie zmienię zdania. – dodałam.
Wypuścił głośno powietrze z ust robiąc ‘dzióbek’ i podrapał się po czole. Już miał coś powiedzieć, jednak naszą uwagę skupiła sekretarka, która właśnie weszła do klasy. Nauczyciel zachorował, a my mieliśmy wolną lekcję.
Po.prostu.super.
Założyłam słuchawki, puściłam ‘Uncover’ – Zary Larsson, oparłam łokcie na ławce, a głowę na dłoniach i wsłuchałam się w piosenkę. Gdy Zayn przysunął się do mnie i przygryzając płatek mojego ucha pozbawił mnie słuchawek, momentalnie zdębiałam. Nie wiedziałam, czy być na niego zła, za to, że wyrwał mnie z mojego małego królestwa, czy cieszyć się faktem, że jeszcze go interesuje.
- Kochanie, proszę…– zmusił mnie, abym na niego spojrzała. – Zapomnijmy ! Proszę…- musnął moje usta i odsunął się, patrząc mi prosto w oczy.
Nie byłam w stanie wypowiedzieć ani słowa… Czy on właśnie ?... Widziałam jak kilkoro uczniów z naszej klasy uważnie się nam przygląda. – Proszę… - ciągnął. – Kocham Cię, zrozum ! – krzyknął tak głośno, że chyba cała szkoła była w stanie to usłyszeć. Teraz już wszystkie spojrzenia były skierowane w naszą stronę. Nagle Zayn klęknął przede mną. God, chciałam stamtąd uciec… - Przepraszam. – kontynuował. – Wiesz, że nie potrafię bez Ciebie… Nie zostawiaj mnie !... –na jego twarzy majaczył zawadiacki uśmiech. Cała klasa była zszokowana, a ja zdębiała patrzyłam w jego czekoladowe oczy.
- Ja… ja… - wyjąkałam. – Przepraszam… - wstałam i wybiegłam ze szkoły.
Miałam szczęście, że był piątek i mogłam przez weekend spokojnie wszystko przemyśleć. Jadąc do domu zastanawiałam się, czy Zayn zrobił to specjalnie, czy chciał mnie ośmieszyć przed wszystkimi…W sumie, teraz już nie było czego odwoływać, lub czemuś zaprzeczać – wszyscy widzieli i byłam wręcz pewna, że przez jego scenę, zostaliśmy głównym tematem plotek.Ku mojemu rozczarowaniu te trzy dni mięły bardzo szybko. Za szybko. Chcąc nie chcąc, weekend dobiegł końca, a ja musiałam wracać do liceum. Na parkingu stało już kilka samochodów. Zamknęłam za sobą drzwiczki Amandy – mojej furgonetki - i ruszyłam w stronę budynku. Dopiero po chwili zwróciłam uwagę na to, że uwaga większości, skupiona była na bocznym budynku. Do dzwonka zostało jeszcze trochę czasu, więc postanowiłam sprawdzić, o co taki raban.Przechodząc obok grupek uczniów na sobie nieco dziwne spojrzenia, jednak starałam się tym nie przejmować. Nie było to jednak łatwe, bo niektórzy szeptali między sobą, jakby opowiadali wesołe historyjki. Zauważyłam też, że Zayn, siedzący teraz w grupce naszych znajomych koło jego samochodu, także mi się przygląda. Tylko inaczej niż wszyscy. Oni robili to z lekką… zazdrością ? Tak, to chyba było to. A on… on po prostu patrzył na mnie tak jak zawsze – jak wtedy, gdy jeszcze byliśmy razem. Wystarczyło, że na niego zerknęłam, a nasze oczy się spotkały. Nie mogłam utrzymać tego dłużej, dlatego po chwili odwróciłam wzrok. Po prostu nie dałam rady. Tak bardzo mnie to bolało… Szłam pomiędzy nastolatkami, aż w końcu TO ujrzałam. Momentalnie znieruchomiałam. Przetarłam oczy modląc się by to nie była prawda.
-----------------------------------------------------------------------
*Wiem, że spie* tą część rozdziału, ale pisałam ją na szybko, przepraszam, mam nadzieję, że da się to przeczytać
NO I WESOŁYCH ŚWIĄT WSZYSTKIM I HAPPY BIRTHDAY LOU ! ♥*
Pa ;* . M'

sobota, 21 grudnia 2013

M' : Decyzja cz. 1 ♥

Spacerowałam po parku skubiąc różową watę cukrową, która kupiłam w jednym ze straganików, gdy nagle usłyszałam znajomy mi głos.
- Heii, Soph! – czy to był... Oliver! Od razu się odwróciłam i wyłapałam jego wzrok w tłumie.
Nic się nie zmienił po mimo, że nie widziałam go od ponad dwóch miesięcy. Te same troszkę przydługie, blond włosy i grzywka opadająca na czoło. Te same śliczne niebieskie oczy. Po prostu ten sam Oli. Uśmiechnęłam się i ruszyłam w jego stronę.
- Heii, Oli. - przytuliłam się do niego po przyjacielsku.
- Co tu porabiasz? - spytał uśmiechnięty.
- A... tak przyszłam na spacer. A ty ? Miałeś przecież być w Rio. - zaśmiałam się serdecznie.
- No tak. - podrapał się po szyi. - Nie wyszło.
- Jejkuś... - ktoś nie dał mi dokończyć.
- Snook ! - usłyszałam ten niski, cudowny głos. Głos, na dźwięk, którego zapierało mi dech w piersiach. Głos mojego chłopaka. Zayn...
- Ooo... znasz tego skur... - zgromiłam go wzrokiem. Jak on mógł... Chłopak przeniósł wzrok na Malika, który dosłownie zabijał go wzrokiem. - Lepiej już pójdę. - pocałował mnie szybko w policzek i odszedł w tym samym momencie, gdy Zay do mnie dołączył.
- Heii, Maleńka. - wpił się w moje usta. W jego ruchach czułam troszkę desperacji. Wiedziałam, że bywał zazdrosny. Tylko, że jego zazdrość zwykle przejawiała się złością i pokazywaniem wszystkim, do kogo należę a nie... zmartwieniem czy rozpaczą. Splótł nasze dłonie i pokierował nas w stronę jego SUV'a. - Co tu robisz ? - spytał jakby nigdy nic.
Musiało minąć kilka sekund, bym załapała jego zmianę nastrojów. Znów był tym zawadiackim mężczyzną, który onieśmielał wszystkie kobiety. Oparł mnie do boku samochodu i staną przede mną.
- Spaceruje. - odpowiedziałam spokojnie.
Jednak moje serce biło troszkę szybciej, przez to, jak blisko się znajdował.
- Spacerujesz z tym fagasem ?...- wskazał na Olivera, który oddalał się w odległą stronę fontann.
- Zayn... - położyłam ręce na jego torsie. Wiedziałam, że wkurzyło go to, że pocałował mnie w policzek. - ...to mój przyjaciel. Nie żaden fagas.
- Ale pocałował Cię.
- W policzek.
- Jesteś moja. - złączył ze sobą nasze czoła i jeszcze bardziej naparł na mnie biodrami. Jego oczy dosłownie mnie przeszywały.
- Twoja... - szepnęłam.
Czemu on mnie tak onieśmielał ?...
- Chciałbym Cię zaprosić na walentynkową kolację. - powiedział nagle słodkim głosem.
I to kobiety są zmienne ?!
Gdy sens jego słów do mnie dotarł uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Ty... ? Mnie... ?...
- Tak. - szepnął muskając płatek mojego ucha. - Nie mogę spędzić ze swoją dziewczyną walentynek ?...
- Oczywiście, że możesz. - pocałowałam go w policzek i wplotłam ręce w jego włosy. Mruknął prosto w moje usta. Wiedziałam, że to lubi. - Ale przecież to dopiero za trzy tygodnie. - nasze spojrzenia się spotkały.
- Wiem, ale to ja rezerwuje ten dzień. - ostrzegł i znów wpił się w moje usta.
Już to postanowił, a ja nie miałam nic do gadania. Oczywiście, że to z nim chciałam spędzić ten dzień.
- Wracajmy do domu. - szepnęłam mu do ucha i weszłam do auta od strony pasażera.
Chwilę potem on też był w środku.
Niestety Zayn nie mógł zostać u mnie na długo. Tak więc właśnie odprowadzałam go do drzwi.
- Widzimy się jutro ?... - spytałam, patrząc jak zakłada kurtkę.
W kapturze od szarej bluzy wyglądał jeszcze bardziej seksownie. Pochylił się nade mną i musnął ustami moją szyję. Przygryzał ją lekko i ssał. Rysując językiem dróżkę, dotarł do moich ust. Przejechał nim po mojej dolnej wardze, żeby znów wpić się w moje usta. Zrobił krok do przodu, powodując, że musiałam oprzeć się o szafkę. Chwilę potem już na niej siedziałam, a on umiejscowił się pomiędzy moimi nogami, wciąż nie przestając mnie całować. Wplotłam ręce w jego włosy i pociągnęłam za nie lekko zaciskając ręce w pięści, gdy jego ręka powędrowała w górę mojego uda, pod spódniczkę.
- Zayn... - jęknęłam cicho, na za zaśmiał się gardłowo.
Specjalnie przejechał dłonią po mojej kobiecości, drugą rękę kładąc na moje drugie kolano.
- Muszę już iść... - szepnął.
Wiedziałam, że nie chciał iść. Wręcz to czułam.
- Wiem... - odszepnęłam.
Wtedy jeszcze raz namiętnie mnie pocałował, puścił oczko i z seksownym ''Pa, Kotku''. Zniknął za drzwiami. Zarumieniłam się, poprawiłam zmierzwione włosy, ubranie i ruszyłam do pokoju. Nie zdążyłam zamknąć za sobą drzwi, a już słyszałam sygnał sms mojego telefonu. Uśmiechnęłam się sama do siebie, gdy zobaczyłam, że to od Zayna.
''Mam nadzieję, że kolacja nadal aktualna. Branoc, Skarbie ;*  Kolorowych. Pamiętaj, że Cię kocham.''
''Obiecałam, więc dotrzymam słowa. Też Cię Kocham. Nawzajem ;*" - teraz mogłam iść spokojnie spać :)
Następne kilka dni było jak z bajki. Z resztą jak zawsze z Zaynem. Z nim nie dało się nudzić. Właśnie szłam na nasze spotkanie do Ritz’u, przez park, gdy coś rzuciło mi się w oczy. Jakaś para namiętnie, wręcz ordynarnie całowała się na ławce troszkę dalej niż 10 metrów przede mną. Nigdy nie sądziłam, że ktokolwiek może być tak niegrzeczny... no chyba, ze Zayn. Właśnie wtedy dostrzegłam, że to rzeczywiście był on. On? Zmarszczyłam brwi, lekko niedowierzając. To nie mógł być on… nie… Podniosłam jedną rękę do góry, zakrywając usta. Dopiero wtedy poczułam, że po moich policzkach ściekają łzy. Dopiero wtedy uderzyła mnie fala rzeczywistości. W jednym momencie cały mój świat się zawalił. Czułam, że wszystko, w co wierzyłam... nagle prysło jak bańka mydlana. Czy on naprawdę mógł mnie aż tak oszukiwać? Omamiać? To dlatego,przez ostatnie kilka dni był taki, czuły, kochany ? Bo miał drugą na boku ? Nie mogłam uwierzyć. Po prostu się zawróciłam i płacząc zawlokłam się do domu. Jak on mógł ?... bez słowa rzuciłam się na łóżko w pokoju i przepłakałam cały wieczór. Zmęczona, nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.
Obudził mnie dzwonek telefonu. Tak dokładniej - sms od... od Zayna.
''Przepraszam Kotek, że nie przyszedłem, mama potrzebowała pomocy. Mam nadzieję, że się nie złościsz. Kocham Cię ! xx''
Mama ? Mama potrzebowała pomocy ?! Jestem pewna, że ze nie przysysa się do ust własnej mamy !Czemu kłamał ? Do cholery czemu on kłamał ?!Może i lepiej, że zobaczyłam to, co zobaczyłam. W innym razie siedziałabym w restauracji i czekała aż wielmożny pan zdecyduje się przyjść. Jestem idiotką, bo dałam się nabrać na tą całą ''miłość''. Rzuciłam komórką w drugi koniec pokoju i odwróciłam się na drugi bok. W tej samej chwili zadzwonił mój budzik. Nie.. to musiała być pomyłka. JA CHCE JESZCZE SPAĆ ! Wkurzona w końcu wstałam z łóżka i powlokłam się do łazienki. Wyglądałam jak siedem nieszczęść. Oczy podkrążone i zapuchnięte od płaczu, włosy... nie to nie były włosy, to było siano - jeden wielki kołtun. Rozczesałam je, związałam w luźnego warkocza i weszłam pod prysznic. Tak, ciepła kąpiel to było to, co pozwoliło mi trzeźwo myśleć. Teraz już wiedziałam, co muszę zrobić. Nie mogę być dłużej z kimś, kto mnie oszukiwał i...z kimś, kto za pewne już mnie nie chce. Westchnęłam ciężko i wyszłam z łazienki w samej bieliźnie. Zdążyłam zrobić kilka kroków i już zostałam przyparta do ściany i obdarowywana pocałunkami, których...nie zamierzałam odwzajemniać. Niestety, nie trwało to długo, bo on... po prostu za dobrze całował. Znów pokazałam swoją uległość... i się mu oddałam. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze i szepnął:
- Czemu mi nie odpisałaś ?... – spytał ciepłym głosem.
Był taki…. czuły…kochany… Wciągnęłam głęboko powietrze nosem, jednocześnie zaciągając się jego perfumami. Kochałam go. Naprawdę go kochałam. Ale nie dałabym rady tego ciągnąć. Nie po tym, co się stało. Tak bardzo chciałam wierzyć, że to nie jego widziałam, jednak było mi tak trudno… Uderzyłam trzy razy czołem o jego klatkę, jakby chcąc wybić to sobie z głowy.
Powiedz to ! Powiedz, że nie chcesz z nim gadać !
- Nie usłyszałam, że przyszła wiadomość. – wymamrotałam.
Byłam za słaba by choćby powiedzieć mu prawdę.
Ścięgna na jego szyi się naciągnęły, gdy obejrzał się przez lewe ramię. Zapatrzyłam się w jego perfekcyjne ciało. Właśnie – był zbyt perfekcyjny. Zdecydowanie nie dla mnie. Jak mogłam sądzić, że kochał takie coś jak ja ?
- Dlatego, że telefon sam się rozwalił i leży teraz w kącie pokoju ? – spytał przenosząc na mnie wzrok.
Zrobiło mi się głupio. Powiedz mu wreszcie prawdę !
Zacisnęłam powieki i westchnęłam głęboko. Musiałam. Nie dałam rady inaczej. Złapałam się za głowę, by za chwilę oprzeć rękę na jego torsie i zmusić go do odsunięcia się ode mnie. Zmarszczył brwi, ale zrobił ten jeden krok do tyłu. Skonsternowany, przyglądał mi się uważnie.
- Soph…
- Zayn, jest mi ciężko… - przerwałam mu, zdobywając się na odwagę, by wreszcie to… skończyć. Już miał coś powiedzieć, jednak mu na to nie pozwoliłam. - …jest mi trudno o tym mówić, ale… - przysunął się z powrotem i musnął ustami linię mojej szczęki. Znów próbowałam go odsunąć, jednak tym razem mi na to nie pozwolił. – …Kocham Cię, nie ma żadnych wątpliwości… - próbowałam się skoncentrować i kontynuować, jednak nie było to wcale łatwe, gdy tak mnie całował. Musnął moje usta, a ja zamiast to odwzajemnić, złapałam jego ręce i wymsknęłam się mu. – Zayn, ja…- powiedz to ! powiedz ! – Wiem, że mnie zdradzasz… że masz inną. – powiedziałam w końcu. Musiałam zacisnąć mocno powieki, bo same słowa wbijały mi się w serce jak nóż. Prawda tak bardzo bolała… i chyba nie tylko mnie. Zamurowało go, a jego wzrok był niepewny. Chyba wiedział, o co chodzi. To tylko zabolało mnie jeszcze bardziej – bo to była prawda. – Doszłam do wniosku, że nie chce być dłużej Twoją przeszkodą… - czułam, że coś podchodzi mi do gardła. Sama nie wierzyłam, że te słowa wychodziły z moich ust. - … Zayn, mu… musimy się rozstać. Tak będzie lepiej. – powiedziałam to w końcu. Głos mi się łamał, a do oczu zaszły łzy. Chciałaś to masz, idiotko !
Spojrzał na mnie takim wzrokiem, jakiego jeszcze nigdy nie widziałam. Tak jakby był zły i smutny, a w jego oczach widziałam ból. Tak Zayn, mnie też bolało to, co robiłeś. Nie jesteś bez winy. – podszeptywał mi mój głos w głowie. Czekałam aż Chłopak coś powie, jednak milczał.
- Z… z… zayn ? – wydukałam, nie mogąc powstrzymać łez, które zaczęły mi spływać po twarzy. Czułam, że bardzo go zraniłam, ale… on na to zasłużył, prawda ? On też mnie zranił…
- Soph, proszę… Cholera, nie rób tego ! Kocham Cie, kurwa ! Rozumiesz ?! Kocham ! – odszedł na kilka kroków, odwracając się do mnie tyłem, złapał się za głowę, wplątał ręce we włosy i pociągnął za nie mocno. Opuścił bezwładnie ręce i spojrzał na mnie z paniką w oczach. - Wtedy, kiedy mówiłem, że moje życie bez Ciebie nie ma sensu, nie kłamałem ! Wiem, że… że to co zrobiłem, jest niewybaczalne, ale… Gdybym tylko mógł… - pokręcił bezradnie głową. - …Kurwa, zrobię wszystko ! Co tylko zechcesz, ale… proszę… nie rób tego… - jego twarz wykrzywił grymas bólu.
Wciągnęłam powietrze do płuc i szepnęłam ciche:
- Przykro mi…
Walnął zaciśniętą pięścią w blat szafki, z taką siłą, że po całym pokoju rozległ się huk, a ja podskoczyłam.
- Kocham Cię ! – krzyknął wkurwiony. – Słyszysz ?! Kocham ! Już zawsze tak będzie, nic na to nie poradzę ! Nie uwolnisz się ode mnie ! – wrócił do mnie.
To bolało. Wszystko co mówił bolało. Czemu ciągle kłamał, mówiąc, że mnie kochał ? A może, jednak… Nie łódź się ! Byłam zdruzgotana. Łzy ciekły mi po policzkach, a serce waliło jak oszalałe. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Jedyne, czego byłam pewna, to, to, że za nic w świecie nie mogę ustąpić. Nie mogłam pokazać swojej uległości. Nie w tym momencie. Nie w tej sprawie.
- Kocham Cię… - szepnęłam, co sprawiło, że spojrzał mi prosto w oczy.- …ale to jedyne słuszne wyjście z sytuacji. – czułam, że się powtarzam, ale musiał to zrozumieć. Zdradził mnie i rozerwał moje serce na kawałki. Nawet jeśli to był tylko pocałunek…
Stałam tak z zamkniętymi oczami i przenosiłam swój ciężar ciała, unosząc się z pięt na palce i z powrotem. Poczułam, jak opuszkami palców dotyka mojej twarzy.
- Wybacz mi… - wyszeptał prosto do mojego ucha. - …proszę…
- Zayn… - za każdym razem, gdy wypowiadałam jego imię, było tylko gorzej. - …to… to moja decyzja, i… - zacisnęłam mocno szczękę. – Już jej nie zmienię. Musisz to zaakceptować. – wciąż nie otwierałam oczu. Wręcz przeciwnie – jeszcze bardziej je zaciskałam.
- Nie ! – krzyknął i walnął pięściami o ścianę po dwóch stronach mojej twarzy, co spowodowało, że w końcu na niego spojrzałam z przerażeniem w oczach. Jego twarz była tak blisko… wręcz stykaliśmy się nosami. Jego oczy odnalazły moje i… - Nie pozwolę Ci odejść, Soph… Nie mogę… - nie wiedziałam, czy jest aż tak na mnie wściekły, czy aż tak załamany. – rysy jego twarzy troszkę złagodniały, jednak nadal
- Proszę Cię… zrozum. Zay…
- Snook, przemyśl to jeszcze ! – przerwał mi.
- Nie… - szepnęłam.
Naprawdę nie wiedziałam, co mogłabym dodać w tej sprawie. Nie potrafiłam go bardziej zranić, chociaż on nie zastanawiał się nad tym, co ja czuje, gdy całował tą… ugh…
- Kurwa, przepraszam ! Rozumiem Cię ! Musisz być na mnie… wściekła ! Masz prawo ! – mówił podniesionym głosem. Ujął moją twarz w dłonie i musnął moje usta. – Przepraszam Skarbie, dokończymy to później…
- Nie ! – sprzeciwiłam się. – Już podjęłam decyzje ! - także podniosłam głos.
- Soph ! – zgromił mnie wzrokiem.
- I już jej nie zmienię ! - dodałam, nie zważając na jego ton, czy jego słowa. – Zayn… to koniec ! Zrozum ! - do oczu znów napłynęły mi łzy.
Bądź twarda !
- Nie rób tego ! 
- Zayn, muszę, ja…
- Niczego nie musisz, kurwa, Soph ! – przerwał mi. Na jego czole pojawiły się zmarszczki. Pokręcił głową i bez pytania wpił się w moje usta.
Pozostań twarda. Pozostań twarda !
- Będzie lepiej jeśli już pójdziesz… - jakaś część mnie kazała to wszystko odwołać, jednak z drugiej strony wiedziałam, że nie mogę tak postąpić.
Błądził wzrokiem z mojego jednego oka na drugie.
- Proszę… - skrzywił się. - …skarbie… - błagał.
Zacisnęłam powieki i mocno przygryzłam wargę.
- Idź już. – powiedziałam przyciszonym głosem.
- Kocham Cię. Nie zapomnij o tym. – złapał mnie za dłoń i potarł kciukiem moje kostki. – Nie zapomnij… - dodał, łapiąc mnie pod brodę, tak, żebym na niego spojrzała. – Nie pozwolę Ci odejść i.. – westchnął. - …zrobię wszystko byś do mnie wróciła. – pocałował mnie czule w czoło.
Serce zabiło mi mocniej, ciężko w pewien sposób, gdy dotarło do mnie, że już go nie ma w moim pokoju. Zostałam sama. Sama zdecydowałam, że tak ma być, jednak chyba zaczęłam żałować. Czułam pustkę. Byłam bez Zayna. Sama… 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I o to koniec części pierwszej z strony M' . Mam nadzieje ze uznacie ten rozdial za " zajebisty " za przeproszeniem ;) . Przepraszamy również ze strasznie zwlekaliśmy lecz J' miała egzaminy a ja byłam  zalana pracami domowymi .. ;* Niedługo pojawi się również opowiadanie z strony J' i tez życzymy wesołych Świat  ! ♥  Papatko kochani !

niedziela, 8 grudnia 2013

Siemaaaaneczko Kochani ! ;*



M : Heii Guys ! Tu J i M ! Witamy was na naszym nowym blogu ! Badum tssss xD.... Tak więc, o czym on będzie ? Już tłumaczymy. Będziemy zamieszczać na nim wszystkie opowiadania, imaginy, imagify, dosłownie wszystkoooo co nam przyjdzie do głowy ;* Mamy nadzieję, że się wam spodoba <3 Cóż. Nie zostało nam nic innego oprócz życzenia Wam miłej zabawy ;* .. 
J : Będziemy się starały wrzucać codziennie coś nowego ( Okej ... nie oszukujmy się mimo ze będziemy się starały to zawsze będzie o tym samym .. XD ) no ale nie myślmy negatywnie .. 
M : Jesteśmy dwoma nieogarniętymi nastolatkami które maja ..
J : Kompletnie wyje****  na życie . Tak ... a no M kiedy dostane moje marchewki ? ^^ 
M: Spokojnie wyśle ci ja poczta. ;3 . Nie zapomniałaś czegoś ? -.- 
J : Czego kochana ?
M : W imię lusterek na błogosławieństwo marchewek i kotów .. POSTY kochana POSTY . XD
J : Ahhh .. to ... ;) . Jak to mówiła nasza kapłanka posty będą wklejane co 3/4 dni  i będziecie informowani o wszystkim .
M&J : No to dobrej zabawy .. Paa xx . ;P